Zabójstwo na Retkini. Zwłoki odkryto po dwóch tygodniach
Do dramatu doszło 29 listopada 2023 roku w bloku przy ul. Batalionów Chłopskich na łódzkiej Retkini. Dwa dni wcześniej oskarżony wyszedł z więzienia. Para zrobiła razem zakupy w pobliskim markecie, po czym udała się do mieszkania pokrzywdzonej. Tam, podczas zakrapianej alkoholem i narkotykami imprezy, doszło do zbrodni - Robert O. miał kilka razy dźgnąć partnerkę nożem w okolice szyi i głowy. Kobieta wykrwawiła się na śmierć. Jej zwłoki odkryto dopiero 14 grudnia 2023 roku. Ciało było w rozkładzie i wydzielało fetor, który skłonił sąsiadów do wezwania służb.
Zabójstwo na Retkini. Sprawca niczego nie pamięta
Gdy policjanci zatrzymali Roberta O., ten miał nie wiedzieć, z jakiego powodu. Gdy dowiedział się, że partnerka nie żyje, przyznał się do zabójstwa, ale zasłonił niepamięcią. To samo powtórzył na poniedziałkowej rozprawie.
- Z dowodów wynika, że ja to zrobiłem. Ale niczego nie pamiętam. Na pewno nie szedłem tam z zamiarem zabicia Arletty. Jest mi bardzo przykro i żałuję tego, co się stało, bo straciłem osobę, którą kochałem. To jest dla mnie największa kara
- wyznał 42-latek.
Zabójstwo na Retkini. "Zupełnie mnie odcięło"
Jako przyczynę utraty pamięci oskarżony wskazał alkohol i narkotyki, które tego wieczoru zażywał wspólnie z ofiarą.
- Wypiliśmy dwie butelki wódki, a Arletta usypała nam "ścieżki" z kryształu (metamfetaminy - przy. red.). Nigdy wcześniej go nie zażywałem, więc zupełnie mnie odcięło. Nie pamiętam, jak dotarłem do swojego mieszkania. Gdy obudziłem się rano, zobaczyłem na spodniach ślady krwi, ale pomyślałem, że może po drodze się przewróciłem albo ktoś dał mi w nos
- zeznawał Robert O.
Zabójstwo na Retkini. Dzwonił i pisał do partnerki
Oskarżony podkreślał, że od czasu spotkania dzwonił i pisał do partnerki SMS-y, ale odpowiedzi nie było.
- Zdarzało się wcześniej, że obrażała się na mnie, więc pomyślałem, że pewnie się pokłóciliśmy. Czekałem na telefon od niej.
42-latek wspomniał także, że pokrzywdzona była uzależniona od alkoholu i narkotyków, co miało być powodem wcześniejszych kłótni między nimi. Podkreślał łączące ich uczucie, które miał potwierdzić planowany wspólny wyjazd do pracy w Holandii.
Zabójstwo na Retkini. Sąsiadka słyszała awanturę
O feralnym listopadowym wieczorze opowiadała też 69-letnia Bogumiła W., sąsiadka ofiary.
- Nie znałam zabitej, kilka razy spotkałyśmy się w windzie. Wiedziałam tylko, że mieszka bezpośrednio nade mną. Tego wieczora słyszałam z jej mieszkania awanturę, ale nie wiem, czy krzyczący ciężkie epitety kobiecy głos należał do sąsiadki. Potem już była cisza. O tym, że stało się tam coś strasznego, dowiedziałam się dopiero od policji.
Zabójstwo na Retkini. Matka odmówiła składania zeznań
Na pierwszej rozprawie zeznawał 37-letni Bartosz C., znajomy pokrzywdzonej.
- Przez jakiś czas byłem z Arlettą w intymnym związku, ale z czasem przekształcił się on w zwykłe koleżeństwo. Arletta opowiadała mi o Robercie O., że często dochodziło między nimi do kłótni i przemocy, ale ponieważ ona też miała porywczy charakter, trudno mi powiedzieć, czy tę przemoc inicjował on czy ona.
Na liście świadków była również Teresa O., matka oskarżonego. 70-latka skorzystała jednak z przysługującego jej prawa do odmowy składania zeznań.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.